Dla Gabriela Bortoleto Grand Prix Las Vegas niemal od razu zamieniło się w katastrofę. Startując z 18. pola startowego, debiutant Saubera próbował nadrobić straty na pierwszym okrążeniu, ale jego wyścig rozpadł się już na pierwszym zakręcie. Gdy zanurkował po wewnętrznej, by wyprzedzić kilka bolidów, zahamował zbyt późno i wpadł na tył Astona Martina Lance'a Strolla. Uderzenie pchnęło Strolla do przodu, a następnie uderzył w Pierre'a Gasly'ego, przez co kierowca Alpine obrócił się i spadł na sam koniec stawki. Samochód Strolla został poważnie uszkodzony i natychmiast się wycofał.

Bortoleto kontynuował jazdę jeszcze przez jedno okrążenie, ale jego Sauber był zbyt uszkodzony i on również się wycofał. Stewardzi przeanalizowali incydent i orzekli, że Brazylijczyk ponosi pełną winę. Ponieważ nie mógł odbyć 10-sekundowej kary czasowej podczas wyścigu, spadnie o pięć miejsc na starcie do Grand Prix Kataru i otrzyma dwa punkty karne do swojej licencji.

Po wyścigu Bortoleto przyznał się do błędu, mówiąc, że źle ocenił zarówno przyczepność, jak i punkt hamowania o około pięć metrów po mocnym starcie. Ze swoim samochodem ustawionym zbyt daleko po wewnętrznej, nie miał odpowiedniego kąta do pokonania zakrętu. "To była moja wina" - powiedział po prostu. "Po prostu źle to oceniłem".

Stroll nie rozwodził się nad wypadkiem i nazwał go incydentem wyścigowym, mimo że natychmiast zakończył wyścig. Gasly doszedł do siebie i kontynuował wyścig, ale obrót sprawił, że walczył z tyłu. Ostatecznie zajął dopiero 13. miejsce po podwójnej dyskwalifikacji McLarena.